Przez ostatni tydzień byłam na przymusowej, płynnej diecie. Masa jogurtów, przecierów, kremów. Niby smacznie, ale wszystko co w nadmiarze może po pewnym czasie "wyjść bokiem".
Tym razem nie było inaczej. Dużo czasu spędziłam na planowaniu ze szczegółami co zjem, kiedy już będę miała możliwość. Na pierwszym miejscu uplasowała się kanapka z masłem i jajkiem na twardo, soczysty pomidor,a zaraz potem gęsty gulasz. Z kopytkami...albo nie..z kluskami śląskimi!
To ciekawe, że zamiast wysublimowanych smaków, w "kryzysie" wracamy do tych prostych, dobrze znanych.
Do tej pory kluski śląskie przyrządzałam z przepisu "mierzonego" ,ale jakiś czas temu przeglądając prasę kobiecą znalazłam prosty i łatwy do zapamiętania sposób.
Kluski śląskie
ok 1 kg ziemniaków
mąka ziemniaczana
2 jajka
Ziemniaki ugotuj w posolonej wodzie. Ostudź i przepuść przez praskę.
Masę włóż do miski, wyrównaj wierzch. Podziel na 4 części, wyjmij 1 z nich i połóż na górze, a powstałe miejsce wypełnij mąką ziemniaczaną i wbij 2 jajka.
Całość dokładnie wymieszaj.
Dłonie posyp delikatnie mąką.
Z ciasta formuj kluseczki, zrób wgłębienia.
Gotuj w osolonej wodzie, od wypłynięcia minutę.
Smacznego!