8 maja 2013

Czego nie wiedzieliśmy o Bali

Na Bali znaleźliśmy się trochę przypadkiem, nie bardzo wiedząc czego możemy się spodziewać. 
Nie wiedzieliśmy, że na miejscu zastaniemy:

Pola ryżowe w tak wielu odcieniach zieleni, aż dotarło do mnie, że moja znajomość kolorów kończy się na... c i e m n o zielony :)




































Nie wiedzieliśmy, że Bali to wyspa "tysiąca świątyń", choć moim zdaniem liczba ta jest zdecydowanie zaniżona. ( Czy wiecie, że każda rodzina posiada tam swoją świątynię? ) 














































Nie wiedzieliśmy, że mieszkańcy składają Bogom w ofierze dary, kładąc je na chodniku, przed domem, sklepem, dzięki którym cała wyspa cudownie pachnie kadzidłem. ( Czujność trzeba zwiększyć wielokrotnie, żeby ich nie podeptać) 
























Że ludzie są tam tak cudowni i wszechstronnie utalentowani. ( z perspektywy czasu z rozrzewnieniem wspominam także sprzedawców owoców, pamiątek, czapek, koszulek, oferujących masaż, manicure, viagrę, transport, hotel, wycieczki...hotel, masaż i transport:) 























Że " Eat Pray Love" jest wszędzie ;)


























Nie wiedzieliśmy, że miasteczko Jimbaran słynie z restauracji serwujących świeże owoce morza ...


                                                                           .....a pogoda bywa kapryśna i tylko najtwardsi wytrwają :)

No dobra, ale to w końcu blog o jedzeniu. Toteż, z naszych obserwacji wynika, iż mieszkaniec Bali zapytany o to jaka jest jego ulubiona potrawa odpowie "Babi Guling".
Zapytacie: "Czego koniecznie musimy spróbować?"
......."Babi Guling!" - usłyszycie w odpowiedzi.

A Babi Guling to nie byle co. 
Cała świnia nadziewana jest wonnymi ziołami, nacierana olejem kokosowym i powoli pieczona na wolnym ogniu. Mięso nabiera aromatu ziół i przypraw, a skóra jest chrupiąca. Serwowana podczas ceremonii i na co dzień, podobno najlepsza w okolicach "serca wyspy" - miejscowości Ubud. (podobnie jak Bebek betutu - pieczona kaczka)  Mimo, że jedliśmy swoją świnkę gdzie indziej to  i tak gorąco polecamy. Na talerzu znalazły się kawałki mięsa, chrupkiej skórki i skwarek z ryżem w akompaniamencie zupy. 
























Inna potrawa, która zawładnęła moim sercem, to bubuh injin  pudding z czarnego ryżu i mleka kokosowego. 




Poza tym jedliśmy również nasi campur - ryż w towarzystwie różnych dodatków,mięsa, warzyw oraz krupuk - prażynek. 
Mie goreng ( smażony makaron)  i nasi goreng, smażony ryż z dodatkami, czasem ze smażonym jajkiem. 
Gado Gado warzywa z sosem z orzechów ziemnych.
Ayam kecap kurczak w słodkim sosie sojowym.
Pisang goreng  smażone banany. 
Było smacznie:)

6 komentarzy :

  1. Bali to raj!
    Byłam tylko raz i wciąż wspominam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest tam coś magicznego... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. wow, szczerze zazdroszczę :D zdjęcia piękne

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę, tylko pozazdrościć...tożto jest boski Olimp!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe ciekawe porównanie;) pozdrawiam ciepło!

      Usuń

Dziękuję, że tu jesteś!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...